Kategorie
Libertarianizm

Na bani za kółkiem

Chciałbym napisać małe uzupełnienie do poprzedniego wpisu dotyczącego prewencji polegającej na specjalnym traktowaniu ludzi, którzy wykonują rozmaite czynności posiadając we krwi rozmaite ilości „niebezpiecznych” substancji, do których obecnie głównie zalicza się alkohol.

Są to obecnie ulubieni „przestępcy” nowej władzy, która chce wykazać się gorliwością w dbaniu o bezpieczeństwo obywateli i ogólne przestrzegania prawa (bo nazwa PiS, teoretycznie do czegoś zobowiązuje). A pijaka i złapać łatwo i nie jest to zazwyczaj niebezpieczne, co innego prawdziwy bandyta, który krzywdę może zrobić, a bywa też dobry w unikaniu odpowiedzialności. Pijak to jeszcze nic, ale pijak w ruchu drogowym to już rzecz straszna, za którą koniecznie trzeba się zabrać, bo nic tak nie przemawia do wyobraźni, jak wizja pijaka za kierownicą rozpędzonej tony (lub kilku) metalu.

Z tego powodu, świdnicka „pre-crime unit” postanowiła załatwić potencjalnych pijaków za kółkiem jeszcze zanim pomyślą o jeździe. I to nie metodą polegającą na tym, że policjanci będę czekać przy drzwiczkach samochodu i odbierać kierowcom na bani kluczyki zanim wsiądą do auta, ale znacznie prościej i skuteczniej – bo administracyjnie. Otóż zaplanowano tam odbieranie praw jazdy ludziom, którzy mają problemy alkoholowe. Lekarz bada, orzeka problem, pada decyzja o braku psychicznych zdolności do prowadzenia pojazdu i przestępstwo zostaje zlikwidowane wcześniej niż nawet zalęgnie się w umyśle niedoszłego przestępcy. Jak widać, nie trzeba do tego jasnowidzów rodem z powieści Phillipa K. Dicka.

W temacie jazdy na bani „Wprost” też popełniło artykuł o dość zaskakującej, jak na obowiązujące trendy, treści. Tak się składa, że granica, w której różne nacje (a właściwie obywatele różnych krajów) przestają być zdolne do prowadzenia pojazdów ma dość sporą rozpiętość – od 0,0 do 0,8 promila. Co ciekawe, główną zależnością, jaką daje się zaobserwować przy obniżaniu tej granicy nie jest wcale zwiększone bezpieczeństwo na drogach, ale zwiększenie się ilość przestępstw polegających na kierowaniu pojazdem pod wpływem. Tak, nie zawsze życie daje się administracyjnie kierować. To tak, jak gospodarka, ale wciąż nowi eksperymentatorzy próbują.

O pijanych kierowcach i mężnej walce z nimi pisze też Janusz Korwin-Mikke.