Dziś większość serwisów (np. bbc, onet, slashdot) obiegł news z Wielkiej Brytanii informujący o tym, że nie traktuje się w tym kraju piractwa poważnie, jako straszliwego przestępstwa. Na nic się zdają kampanie propagandowe i edukacja. Ludzie kupują piraty i wymieniają się się programami. A badania wykazują, że wcale nie czują się z tego powodu winni.
Cóż, nie dziwi mnie to. Ludzi korzystają z dostępnych im możliwości oferowanych przez nowoczesną technikę. Niby czemu nie mieliby tego robić? Dlaczego nie mają korzystać z ogólnoświatowej sieci zgodnie z jej przeznaczeniem? Z jej podstawowym zadaniem, czyli wymianą danych? Bo ktoś uzurpuje się prawo posiadania wszystkich, wkrótce niezliczonych kopii cyfrowych danych? Jak się dżina wypuści z butelki, nie da się go tam wtłoczyć z powrotem. A już zupełnie nie da się, gdy dżin powieli się w milionach kopii i rozpierzchnie po całym świecie z prędkością światła.
Nic dziwnego, że ludzie stają się odporni na propagandę, która każe im postępować wbrew zdrowemu rozsądkowi. Które każe im udawać, że „własność intelektualna”, zapisana w postaci cyfrowych danych jest jakimś dobrem rzadkim, którego kiedyś zabraknie. Że pozbawione właściciela idee niespodziewanie zastrajkują i przestaną pojawiać się w umysłach ludzkich.
Tak, czekają nas duże zmiany, nie ma co do tego wątpliwości i czym prędzej je zaczniemy, tym lepiej. Zacznijmy myśleć o tym, jak będzie wyglądał świat, gdy uwolnimy dane cyfrowe.