O pedofilii zdarzało mi się już pisać. Generalnie uważam, że dzieje się w tej sprawie coś niedobrego i to nie dlatego, że pedofila jest jakimś szczególnym problemem, ale raczej dlatego, że pełni rolę wygodnego straszaka i przydaje się do ideologicznych manipulacji. Niedawno jednak natrafiłem na ciekawy wpis na jakimś blogu:
Dzięki Gazecie Wyborczej w Polsce zaczyna sie kolejna odslona popularnej zabawy ludowej pod nazwą “Akcja pedofil”. To coś takiego jak “Taniec z gwiazdami” – minus niebezpieczne dla zdrowia wygibasy.
Zasady tej zabawy już wam kiedys opisywałem. Chodzi w niej głównie o to, żeby skutecznie przypierniczyć komuś, komu przypierniczyć jest zapotrzebowanie. Niestety, w silnym trendzie przypierniczeniowym, jaki w Polsce od lat występuje, trudno już czymś pobudzić publikę.
No i tutaj “Pedofil” sprawdza się niesamowicie. I choć za “Pedofila” mozna tez podstawic jakieś inne modne w danej chwili słowo, to pedofil jest jak dżoker. Zawsze bije inne karty i jest uniwersalny
Gość trafiony “Pedofilem” leży i kwiczy. Z pedofila się nie wybronisz. Nikt nie wstawi się za kimś, kto ogłoszony zostanie pedofilem. Bo kto się wstawi, ten sam jest pedofil. To taki berek z trędowatym.
Reszta wpisu już jest mniej błyskotliwa, bo przechodzi w antyklerykalny bełkot, ale powyższe jest niezmiernie trafne. Już samo krytyczne podejście do antypedofilskiej histerii „załawia” miejsce wśród obrońców zboczeńców. Nie podoba ci się prawo, które penalizuje posiadanie rysunków o seksualnym charakterze z postaciami przypominającymi dzieci? To jesteś obrońcą zboczeńców i zwolennikiem gwałtów na małych dzieciach!