Kategorie
Libertarianizm

Ostatnie słowa

Ostatnie słowa skazanych na śmierć w stanie Texas, wypowiedziane tuż przed wykonaniem wyroku. Ciekawa, dość poruszająca lektura. Część skazanych prosi rodziny ofiar o wybaczenie, część nie porusza tego tematu wcale, inni twierdzą, że są niewinni. Najbardziej zainteresowałem się wybranym z góry listy przypadkiem, w którym skazany zaprzeczał, że rzeczywiście zamordował swe ofiary.

Pomyślałem, że może rzeczywiście, państwowy sąd się pośpieszył i skazał kogoś bez dowodów. Nakarmiłem Google numerem sprawy i po chwili miałem szerszy opis plus artykuły prasowe. No i okazało się, że para czarnoskórych kolesi odwiedziła panią domu i jej syna pod pretekstem zepsutego samochodu i konieczności skorzystania z telefonu. Ugoszczeni zostali mrożoną kawą i propozycją podwiezienia. W podzięce wpakowali gospodyni dwie kulki w głowę i zabili jej nastoletniego syna czterema strzałami. Po czym przejechali się samochodem właścicielki, już bez jej pozwolenia i towarzystwa. Ujęła ich policja znajdując przy nich rzeczy należące do rodziny ofiar, plus oczywiście ślady kryminalistyczne, czyli odciski palców w samochodzie ofiary. Policja przesłuchała obu podejrzanych, którzy przyznali się do popełnienia zbrodni, oczywiście nawzajem obciążając, a ich relacje potwierdzały, że byli w domu ofiary. Potem nasz skazaniec odwołał swoje zeznania, nazywając je „wymuszonymi”.

Ława przysięgłych uznała obu oskarżonych winnymi i skazała na śmierć. Skazany, który twierdził, że jest niewinny, podczas 9-letniego oczekiwania na wykonanie wyroku stał się wyznawcą Mahometa i ostrym działaczem politycznym (New African Black Panther Party), oskarżającym rasistowskie państwo i wyłącznie białą ławę o niesprawiedliwy wyrok w procesie pełnym uchybień, słabych dowodów, zmowy, itp. oraz walczącym o zniesienie kary śmierci (plus własna witryna).

Oczywiście nie wątpię, że państwo jest jakie jest i wielu niewinnych pada jego ofiarą. Czy było tak tym razem? Nie wiem. Niemniej jednak, przynajmniej pobieżne zapoznanie się ze sprawą mnie nie przekonuje, że koleś był rzeczywiście niewinny. Tym bardziej, że jego kompan, stracony odrobinę wcześniej, w swych ostatnich słowach prosił rodzinę ofiary o wybaczenie, potwierdzając swe przyznanie się do popełnienia zbrodni. Może tylko jeden z nich pociągnął za spust, może zrobili to obaj. Tak, czy inaczej, wątpliwości nie przemawiały na ich korzyść.

Moje zdanie na temat kary śmierci już kiedyś przedstawiłem, jak kogoś ciekawi.