Prowadzę tu, na blogu, sporo dyskusji na temat dostępu do broni palnej oraz prawa do skutecznej samoobrony. Sporo w tych dyskusjach jest teoretyzowania i powoływania się na dość wymyślne przykłady. Sprowadzanie dyskusji w tej kwestii na manowce często bywa ciekawym wyzwaniem intelektualnym, ale rzadko dotyka sedna sprawy – nieważne jak bezpiecznie i pewnie się czujesz, jakie masz doświadczenie, to na bazie swoich dotychczasowych doświadczeń i przekonań, nie możesz zapewnić, że nic złego nie wydarzy ci się się w przyszłości.
To, czy będziesz ofiarą napadu nie zależy od ciebie – ktoś inny o tym zadecyduje. I nie ma znaczenia, czy mieszkasz w dobrej dzielnicy, na strzeżonym osiedlu, uprawiasz sporty walki, ubierasz się skromnie, nie wychodzisz po zmroku z domu, jesteś za młody czy za stary.
Warto pamiętać, że:
- Ty lub twoi bliscy mogą stać się ofiarami brutalnej napaści, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Nie ma takich miejsc, w których zawsze będzie bezpiecznie, nie ma takich pór dnia, w których wszyscy są bezpieczni. Nie ma nikogo, kto nie może zostać ofiarą. Owszem, można manipulować prawdopodobieństwem, ale pewności nigdy nie będzie.
- Nie zawsze, a raczej rzadko, będzie ktoś, kto będzie mógł pomóc – czy to policja, czy odważny obywatel. Ty jesteś swoją pierwszą linią obrony. Zawsze.
- Twój dom, czy twoja okolica nie jest odporna na przestępczość. To, że jesteś na swoim, nie jest żadną przeszkodą dla zdeterminowanego przestępcy. Oni nie szanują własności z definicji – ani własności twych rzeczy materialnych, ani też własności twego ciała.
Zanim zaczniesz postulować ograniczanie innym prawa do skutecznej obrony, pomyśl najpierw o sobie. Pamiętaj o tych w wyżej wymienionych kwestiach (pochodzą z tego tekstu) – dotyczą także ciebie. Ty i twoi bliscy także kiedyś mogą zostać ofiarami, więc dyskutując o prawie do skutecznej samoobrony pomyśl przede wszystkim o nich, a potem o sobie.