Zdaję sobie sprawę, że wizja świata pozbawionego praw autorskich może się wydawać wielu ludziom przerażająca. Bo jak to tak, pozbawić autorów jakiegokolwiek związku z ich dziełami? Ponieważ jestem zwolennikiem zasady „give credit where credit is due”, myślę, że mógłbym zaproponować prawo autorskie, które godzi tę zasadę ze swobodą korzystania z dzieł i idei. Moje prawo autorskie brzmiałoby tak:
Wolno:
- kopiować, rozpowszechniać, odtwarzać i wykonywać utwór (dzieło)
- tworzyć utwory zależne
- użytkować utwór w sposób komercyjny
- robić wszystko, co się zamarzy
Pod warunkiem oznaczenia autora (twórcy) utworu w sposób przez niego określony (lub jakoś domyślnie, jeśli nie sam określi). W przypadku utworu zależnego, należy oznaczyć autora utworu oryginalnego.
Kto nie stosuje się to tego warunku, zostanie jakoś dotkliwie ukarany – zostanie publicznie oznaczony jako „autorski oszust”.
I tak by wyglądało prawo autorskie po mojej reformie. Oczywiście, to żaden tam oryginalny pomysł, to jest po prostu zmodyfikowana licencja Uznanie Autorstwa Creative Commons. Mam nadzieję, że coraz więcej twórców będzie korzystało właśnie z tej licencji, nie czekając na moją reformę.