Chodzi o pocztę państwową – nie piszę z wielkich liter, bo poczta państwowa jest jedna i nie zasługuje na wyróżnianie. Kiedyś poświęciłem wpis opisowi prób przełamania monopolu poczty państwowej przez prywatnych dostarczycieli, czego symbolem jest sławna doklejana do listu blaszka.
Okazuje się, że monopol nie może znieść, że się tak jego monopolu nie szanuje i atakuje rękami swoich sprzymierzeńców, czyli urzędników państwowych z Urzędu Komunikacji Elektronicznej (swoją drogą, gdzie tu komunikacja elektroniczna?). Jeśli ktoś ma jakiekolwiek złudzenie, że takie urzędy „regulujące” cokolwiek z sensem regulują, to ma doskonały przykład jak psują to, co rynek usiłuje naprawić. Otóż ci dzielni biurokraci zatroskali się tym blaszanym zamachem na monopol państwowej poczty i postanowili coś z tym zrobić, z pewnością w pocie czoła. Z materiału wideo wynika, że urzędnicy zatroskani konsumentami, przy okazji, postanowili doprecyzować kwestię dociążania przesyłek. Bo o to właśnie konsumentom chodziło przecież w tej „prokonsumenckiej” nowelizacji.
Na szczęście, to dopiero projekt, który musi przejść wiele trybów urzędniczej machiny, więc może się tak zdarzyć, że nowelizacja nie zdąży wejść w życie przed końcem państwowego monopolu.