W dyskusji na temat naszego wspólnego długu padł częsty zarzut, mianowicie taki, że za ostatni kryzys odpowiada właśnie wolnorynkowy kapitalizm i ten to kryzys miałby być gwoździem do trumny tegoż krwiożerczego kapitalizmu. I teraz tylko etatyzm i państwowy interwencjonizm miałby nas przed takimi kryzysami uchronić. A co za tym idzie, państwo musi się zadłużać, bo od tego sam dobrobyt i w ogóle.
Ponieważ warto wyjaśnić to nieporozumienie w formie pełnoprawnego wpisu, bo przecież nie wszystkim chce się czytać komentarze, także tutaj zacytuję fragment tekstu Rona Paula, amerykańskiego wolnościowego kongresmena, tym razem w mojej mowie ojczystej (i w moim, jakże niedoskonałym tłumaczeniu):
Nie powinno się potępiać kapitalizmu, gdyż kapitalizmu nie mieliśmy. System kapitalistyczny zakłada istnienie mocnego pieniądza, a nie pieniądza fiducjarnego, manipulowanego przez bank centralny. Kapitalizm zachwala dobrowolne umowy oraz stopy procentowe, które są określane przez poziom oszczędności, a nie przez wykreowany przez bank centralny kredyt. To nie jest kapitalizm, gdy system toczy plaga niezrozumiałych zasad rządzących łączeniem przedsiębiorstw, przejmowaniem ich, sprzedażą akcji wraz z regulacją płac, cen, protekcjonizmem, subsydiowaniem korporacji, międzynarodową kontrolą handlu, skomplikowanymi i zniechęcającymi podatkami dla przedsiębiorstw, rządowymi kontraktami dla uprzywilejowanych firm kompleksu przemysłowo-wojskowego, a polityka zagraniczna opiera się na interesach korporacyjnych i zagranicznych inwestycjach. Dodajmy do tego rządowe marnotrawstwo w rolnictwie, edukacji, służbie zdrowia, ubezpieczeniach, bankowości oraz pomocy społecznej. To nie jest kapitalizm!
Potępianie wolnorynkowego kapitalizmu z powodu czegokolwiek, co dzieje się obecnie, nie ma żadnego sensu. Nie ma dowodów na to, że taki kapitalizm obecnie w ogóle istnieje. Jesteśmy głęboko uwikłani w systemie gospodarki sterowanej przez interwencjonistów, która pozwala na osiąganie olbrzymich korzyści przez tych, który mają odpowiednie polityczne koneksje, niezależnie od ich poglądów politycznych. Można potępiać oszustwa i błędy obecnego systemu, ale trzeba nazywać je właściwymi nazwami – keynesistowskim inflacjonizmem, interwencjonizmem i korporacjonizmem.