W sobotę odwiedziłem Muzeum Powstania Warszawskiego. Zdecydowanie najlepsze i najciekawsze muzeum jakie w życiu miałem okazję odwiedzić (nie było ich zbyt wiele, to inny fakt). Świetny design, znakomite pomysły i z pewnością warte więcej niż te 5 złotych, które płacimy tytułem wstępu. A i tematyka warta uwagi.
Można w nim obejrzeć takie paszporty z danymi biometrycznymi – czyli kenkarty z odciskami palców – w które wtedy okupant wyposażał obywateli GG, aby ich jeszcze lepiej i skuteczniej chronić przed bandytami i terrorystami z AK. Metody i argumentacja jak dziś, choć przecież zawsze chodzi o to, aby w razie potrzeby zaliczyć kogoś do grupy terrorystów, a potem łatwiej go złapać i wykończyć.
Miliony dają się złapać na argumentację o ich własnym bezpieczeństwie. Pewnie, aby w razie czego, można było łatwo i bezpiecznie wywieźć ich do przyszłościowych koncłagrów czy innych gett. A za co? Zawsze znajdzie się powód: a to rasizm, a to homofobia, a to brak zrozumienia dla sprawiedliwości społecznej, albo inne myślozbrodnie. Oczywiście jeszcze nie teraz, najpierw trzeba nas wszystkich wyposażyć w te biometryczne kolczyki, przyzwyczaić do wszechobecnych kontroli „bezpieczeństwa”, a potem już będzie łatwiej. Wszakże dla naszego bezpieczeństwa zostaliśmy rozbrojeni i nie będziemy stawiać oporu – historia daje nam dobitne przykłady cierpień bezbronnych.