W dyskusjach na temat likwidacji „własności” intelektualnej ogólnie, a praw autorskich w szczególności, zawsze pada argument-pytanie, który ma uderzać w podstawy mojej egzystencji – jak będą powstawać wysokonakładowe gry w warunkach braku autorskiego monopolu. Rzekomo dzięki temu monopolowi i zastępom dzielnych policjantów twórcy gier mogą odzyskać poniesione nakłady i tylko taka metoda jest w stanie zapewnić odpowiednią ilość wysokonakładowej interaktywnej rozrywki.
Jak zawsze w takich sytuacjach odpowiadam, że mocno wierzę w potęgę ludzkiego rozumu i jego zdolność do znajdowania sposobów zarobkowania tam, gdzie pozornie ich nie ma. Linux i środowisko F/OSS pokazuje, że można tworzyć oprogramowanie i zarabiać na nim bez uciekania się do straszenia swoich użytkowników policją. Podaję także przykład gier online, w których twórca kontroluje serwery, na których odbywa się symulacja, więc ma na chętnych do zabawy sposób – oprogramowanie dostaje się za darmo, a płaci się za udział w symulacji. Oczywiście dotyczy to gier wieloosobowych, a gry dla jednego gracza wciąż jednak uruchamia się na własnych komputerach i konsolach.
Oczywiście łatwo było wyprorokować, że kiedyś taka konieczność zniknie i będą istniały wyłącznie gry uruchamiane na zewnętrznych serwerach, co pozwoli ich twórcom sprawować pełną kontrolę nad wykorzystaniem ich dzieł bez konieczności posiłkowania się aparatem kontroli i przymusu. Nie spodziewałem się jednak, że rozwiązania techniczne stanie się dostępne są już teraz.
Właśnie zaprezentowano światu rewolucyjną usługę OnLive, która może przenieść dowolne gry na internetowe serwery. Zamiast uruchamiać grę na własnym kompie czy konsoli, będziemy mogli skorzystać z mikro-konsoli oferowanej przez dostawcę usługi albo uruchomić odpowiednie oprogramowanie na niezbyt wymagającym komputerze (choćby laptopie) i grać w dowolnie skomplikowane i sprzętowo wymagające gry. Pomysł polega na tym, że sama gra uruchamiana jest na serwerach firmy, a do nas dociera jedynie poprzez internetowe łącze szerokopasmowe obraz, na którym widzimy rezultat symulacji gry. Oczywiście mamy kontroler czy klawiaturę i myszkę, którymi możemy swobodnie sterować grą, w takim sam sposób, jakbyśmy uruchamiali ją na swoim sprzęcie. Oczywiście łącze pozwalające na zabawę musi pozwolić na transfery od 1,5 do 5 Mbps, co na razie pozostanie pieśnią przyszłości, ale zadziwiająco bliskiej przyszłości. Takie gry na życzenie, dostępne z dowolnego miejsca (o ile będzie łącze), na wiele sposobów. Nowe sposoby opłat, nowe możliwości korzystania z gier, natychmiastowy dostęp, funkcje społecznościowe. Nieźle to ogarnęli, muszę przyznać.
Oczywiście, jak naprawdę to wszystko działa, to dowiemy się z czasem. Ale idea stała się rzeczywistością. A nie mówiłem, że się da?