Cory Doctorow, pisarz science-fiction, tak mówi o powodach, dla których pozwala i popiera kopiowanie jego książek:
A teraz o powodach artystycznych. Jest dwudziesty pierwszy wiek. Kopiowanie nigdy, przenigdy nie stanie się trudniejsze niż jest obecnie (a jeśli tak się stanie, to dlatego że upadła cywilizacja, a wtedy będziemy mieli inne problemy). Dyski twarde nie staną się mniej poręczne, droższe i mniej pojemne. Sieci komputerowe nie staną się wolniejsze i mniej dostępne. Jeśli nie tworzysz sztuki z intencją, że będzie powielana, to nie tworzysz sztuki na miarę dwudziestego pierwszego wieku. Jest coś czarującego w tworzeniu dzieł, których nie chcesz powielać, w taki sam sposób, w jaki fajnie jest odwiedzić skansen i zobaczyć jak kowal w kuźni podkuwa konia. Ale ciężko uznać to za nowoczesne. Jestem pisarzem science-fiction. Moim zadaniem jest pisanie o przyszłości (jeśli mam dobry dzień), albo przynajmniej o teraźniejszości. Sztuka, której nie ma się dać kopiować jest z przeszłości.
Na koniec, spójrzmy na powody moralnie. Kopiowanie rzeczy jest naturalne. W taki sposób się uczymy (kopiujemy rodziców i ludzi wokół nas). Moje pierwsze opowiadanie, które napisałem w wielu sześciu lat, było ponownie opisaną ekstatyczną historią Gwiezdnych Wojen, która właśnie obejrzałem w kinie. A teraz internet – najskuteczniejsza w świecie maszyna kopiująca – jest praktycznie wszędzie, więc nasz instynkt kopiowania będzie odgrywał coraz większą rolę. Nie ma sposobu, aby powstrzymał swoich czytelników, a nawet gdybym spróbował, to byłbym hipokrytą, bo gdy miałem 17 lat nagrywałem taśmy składanki, kserowałem opowiadania i ogólnie kopiowałem na wszystkie możliwe sposoby. Gdyby był wtedy internet, to bym go używał do kopiowania jak by się tylko dało.
Nie ma sposobu, aby to zatrzymać, a ci, którzy próbują to robić, wyrządzają więcej szkód niż jacykolwiek piraci. Bezsensowna święta wojna przemysłu nagraniowego z ludźmi wymieniającymi się plikami muzycznymi (ponad 20 tysięcy fanów muzyki już podano do sądu i to nie koniec!) jest przykładem absurdalności prób wydobycia barwnika z basenu. Jeśli wybór jest pomiędzy zezwoleniem na kopiowanie, a byciem zbirem terroryzującym wszystkich w około, to wybieram to pierwsze.
Polecam uwadze naszym, krajowym pisarzom sci-fi…