Pewien niemiecki artysta postanowił publicznie wykonać 33-sekundowy utwór składający się wyłącznie z cytatów innych utworów audio. A konkretnie z cytatów z 70200 innych utworów. W świetle prawa autorskiego na użycie każdego z nich (jak „własność”, to „własność”) musi otrzymać licencję. Na szczęście dla niego, Niemcy mają swoje organizacje zarządzania prawami autorskimi, czyli swoje ZAiKSy, więc wystarczy zwrócić się do takiej organizacji o stosowną licencję wypełniając odpowiedni formularz. Po jednym na użyty fragment, czyli w sumie wystarczy wypełnić 70200 formularzy i przedstawić je organizacji GEMA (ciekawe jak z opłatami?).
To oczywiście pewien rodzaj protestu przeciw koncepcji, że raz zawłaszczona idea zostaje już w czyimś posiadaniu niemalże na zawsze i każde użycie jej w dziele pochodnym wymaga zezwolenia (licencji). Niestety, protest taki połowiczny, bo artysta wolałby, aby zamienić taki licencjonowanie na zwiększone podatki od nośników informacji – leczenie jednej choroby inną, zamiast pozbycia się nowotworu. Ale zawsze daje do myślenia…