Nie ukrywam, że jestem sporym fanem aplikacji Google i Gmaila. Od jakiegoś czasu używam wyłącznie Gmaila, jako jedynego klienta poczty, a niedawno udało mi się przejść na niego w pracy. Niestety, w zachęcaniu innych do pójścia w moje ślady często była jedna, dość poważna przeszkoda – poczta przechowywana w ich dotychczasowych programach pocztowych. O dziwo, taka potęga jak Google wciąż nie oferuje swoim użytkownikom prostych narzędzi ułatwiających migrację z dotychczasowych programów, a szkoda, by życie byłoby łatwiejsze. Szperałem, szukałem, testowałem różne niezależne narzędzia, aż odkryłem całkiem prostą i skuteczną metodę – IMAP.
Jeśli nasz dotychczasowy klient pocztowy obsługuje protokół IMAP, to jesteśmy praktycznie w domu, jeśli chodzi o przeniesienie naszej archiwalnej poczty. Pozwoli to szybko przeszukiwać zasoby archiwalne i zasili imperium Google nowymi danymi o naszej skromnej osobie. No ale to cena za „darmowe” konto pocztowe.
Operacja jest prosta. Rozpoczynamy ją od aktywacji protokołu IMAP w ustawieniach konta na Gmailu (zakładka Przekazywanie i POP/IMAP). Tutaj nie ma żadnych niespodzianek.
Teraz w programie pocztowym musimy zdefiniować nowe konto, które będzie odpowiadało naszemu kontu na Gmailu. Google dostarcza odpowiednich instrukcji konfiguracyjnych. Ja wytestowałem działanie w programach The Bat! i Mozilla Thunderbird. Po prawidłowym ustawieniu wszystkich parametrów w programie pocztowym powinna pojawić się struktura folderów odpowiadająca temu, co oferuje Gmail na starcie, plus foldery odpowiadające etykietom, gdyż Gmail nie uznaje sortowania poczty w folderach. Stworzenie nowego folderu w kliencie poczty w koncie Gmail automatycznie oznaczy stosowną etykietą wiadomości, które się w nim znajdą.
Teraz zaczyna się właściwa migracja, która polega na przeciąganiu i upuszczeniu zestawów wiadomości do stosownych folderów, lub też przenoszeniu folderów z całą zawartością. I cierpliwym czekaniu, aż nasz program pocztowy prześle te wiadomości, które przeniesiemy do folderów Gmaila. Czas tej operacji zależy jedynie od prędkości naszego łącza.
Bywa, że operacja nie jest bezbolesna – Thunderbird raportował mi rozmaite błędy, co skutkowało koniecznością wznawiania tego procesu. Udało mi się jednak cierpliwie przemigrować kilkanaście tysięcy wiadomości. Inną niemiłą niespodzianką jest błąd „Lockdown in sector 4”, który oznacza czasowe (doba) zablokowanie konta na Gmailu, a przynajmniej dostępu przez IMAP. Dzieje się tak, gdy w ciągu jednego dnia wyślemy poprzez IMAP ponad 2GB poczty. Trochę to głupie, bo przecież o to właśnie w tym chodzi, ale nikt nie powiedział, że Google jest bez wad. Najlepiej więc całą operację przeprowadzać etapami, aby zaoszczędzić sobie problemów. I to w zasadzie wszystko. Prawda, że proste?