Fascynują mnie zegarki. Ze wszystkich gadżetów, którymi się interesuję, zegarki wydają mi się najbardziej przyciągającą rzeczą. W przeciwieństwie do innych elektronicznych bajerów, zegarki nie starzeją się w przeciągu kilku miesięcy. Jeśli istnieje jakiś gadżet, który można nazwać „klasycznym”, to jest zegarek. Gdy tylko mam okazję, zatrzymuję się przed wystawami sklepów z zegarkami i oglądam je, od tych najtańszych, po te droższe. Nigdy nie przestają mnie ciekawić. Czasem o nich coś piszę, szczególnie o tych najbardziej dziwacznych.
Oczywiście miałem w życiu wiele zegarków, począwszy od enerdowskich „cebul” marki Ruhla, które wspominam z rozrzewnieniem, bo teraz robiłby naprawdę niezłe wrażenie, po serię japońskich zegarków Casio (wciąż mam 2), po najlepszy zegarek mojego dotychczasowego życia, czyli szwajcarski Tissot T-Touch, który służy mi obecnie. Nawet posiadając nowy zegarek na ręku, nie przestaję jednak ich oglądać przy każdej okazji, także w internecie.
A w internecie ostatnio zafascynował mnie zegarkowy blog pewnego kolekcjonera zegarków – THE WATCHISMO TIMES. Pisze na im trochę o fantastycznych zegarkach ze swojej kolekcji, ale także o innych, równie ciekawych. Ładne cacka.