Wielu przeciwników posiadania broni palnej przez zwykłych osobników argumentuje, że ludzie są zby głupi, aby dawać im do rąk takie niebezpieczne narzędzia. Według nich, tylko profesjonaliści mogą obchodzić się bronią. Głównie z racji tego, że są pracownikami tej, czy innej państwowej organizacji. W jakiś cudowny sposób zwykły obywatel po zatrudnieniu np. w policji, staje się profesjonalistą, godnym przywileju posługiwania się bronią palną. Miałkość takiej argumentacji jest dla mnie oczywista, a przykłady z życia wzięte świadczą także przeciwko niej. Tym razem zabawny filmik z USA – przedstawiciel DEA, czyli policyjnej agencji ds. zwalczania narkotyków (gigantyczny zakład utylizacji amerykańskiego szmalu toczący bezsensowną walkę z wiatrakami) – robi dzieciom w szkole wykład na temat szkodliwości i niebezpieczeńst zabaw z bronią. Demonstrując im Glocka .40 stwierdza, że jest jedyną na sali osobą, która może obchodzić się bronią (bo jest dostatecznym zawodowcem), po czym strzela sobie w stopę. Nie przypadkowo – nie ma przypadkowych wypadków z bronią – ale z powodu z zaniedbania we właściwym obchodzeniu się z bronią.
Zatrudnienie w policji czy innej agencji nie zwalnia z konieczności zachowywania właściwych zasad obchodzenia się z bronią. Które są takie same, niezależnie czy jesteśmy cywilem, czy mundurowym. Zmiana profesji nie zwalnia z myślenia i odpowiedzialności. Nie dajmy się też zwieść rzekomym profesjonalizmem i szkoleniem – większość (bo są wyjątki) z owych zawodowców nie ma wcale wiedzy i umiejętności przekraczających te, które może zdobyć zainteresowany tematem cywil. My, cywile, też jesteśmy odpowiedzialni.