Nasi rodacy zaprotestowali ostatnio przeciwko podatkom. Tylko przyklasnąć, bo każdy podatek jest zły, a już szczególnie podatek podwójny. Zaciekawiony obejrzałem relacje z protestów i posłuchałem, o co naprawdę chodzi. No i okazało się, że wcale nie chodzi o podwójne opodatkowanie! Protestanci zaprotestowali przeciwko progresji podatkowej, bo jak najbardziej obejmują ich umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania i wcale nie są opodatkowani wielokrotnie. Bowiem skala progresji w Polsce jest tak stroma, że jak człowiek zacznie zarabiać normalne pieniądze w którymś z bogatszych krajów, to dopada go natychmiast progresja i konieczność dopłaty podatku (na Polskę „solidarną”).
Niestety, jestem przekonany, że znacząca większość z protestujących nigdy nie miała nic przeciw progresji podatkowej i pewnie ochoczo wspierała partie propagujące system większego opodatkowania „bogaczy”, zgodnie z tzw. sprawiedliwością społeczną. A gdy zostali zaliczeni do tego eksluzywnego grona, dopadła ich smutna rzeczywistość i poczuli na własnej skórze, jak to ową sprawiedliwością bywa.
Tak, podatki bolą, a płacenie większych podatków, gdy się zarabia więcej, boli równie bardzo, a kto wie, czy nie bardziej. Protestujcie! Precz z podwójnym opodatkowaniem! Precz z jakimkolwiek opodatkowaniem!