Uwaga! Nie mam już Liveboxa i zapomniałem, jak się go używa.
Od dziś użytkuję najnowsze dziecko TPSA, czyli Liveboxa. W zamierzeniach ma to być urządzenie oferujące bezprzewodowy dostęp do internetu, telewizję przez internet i telefon przez internet. Z tych usług interesował mnie jedynie dostęp bezprzewodowy i zewnętrzny router, więc na razie skoncetrowałem się na tej funkcjonalności i inna mnie nie interesuje.
Urządzenie jest zadziwiająco duże, niemalże wymiarów notatnika A4, czego się nie spodziewałem. Ma w ogóle formę książki postawionej grzbietem do góry, z okładkami z mlecznego plastiku. Boczne i dolna ścianka kryją perforację wentylacyjną plus gniazda połączeniowe. Na grzbiecie bateria zielonych LEDów sygnalizujących pracę urządzenia. Na boku pulsujące (podświetlane) logo TPSA, na szczęście można to wyłączyć. Generalnie mamy tutaj modem ADSL2+ (do 24Mbps), router, urządzenie dostępowe WiFi w standardzie 802.11g (54 MBps) zamknięte w wystylizowaną obudowę. Do kompletu TPSA dodaje adapter USB Wifi (także 54 Mbps), w formie thumbdrive’a, no i kupę kabli, filtry, rozdzielacze i takie tam drobiazgi.
Na zdjęciu poniżej Livebox, adapter Wifi i „standardowy” modem USB dla porównania wielkości.
Miałem trochę zabawy z instalacją, bo nie chciałem, aby wspierało mnie oprogramowanie dostarczanie przez TPSA, które zazwyczaj jest badziewne. Podłączyłem Liveboxa do komputera stacjonarnego kablem sieciowym, pozbywając się switcha, który już nie będzie potrzebny. Trochę się zdziwiłem, bo pojawił mi się jakiś mostek sieciowy, który zawładnął moimi pozostałymi połączeniami, ale dało się ustawić właściwy adres IP, który pozwolił mi wystartować w przeglądarce panel konfiguracyjny urządzenia. Wprowadziłem dane dotyczące mojej Neostrady, zrestartowałem modem i jestem w sieci.
Do notebooka, uwolnionego od kabla podłączyłem dostarczony adapter Wifi USB. Musiałem użyć dostarczonego kabelka-przedłużki, bo mój notebook ma beznadziejnie umieszczone porty USB (no i nie ma Wifi). Trochę zmagań było ze sterownikami, bo notebook nie czyta wielu płyt (to już czwarty napęd w nim, ale już jest po gwarancji), więc musiałem je przegrać na dysk zewnętrzny i podpiąć go do notebooka. Aby się nie męczyć, użyłem softu TPSA to zainstalowania tego połączenia i dobrze, bo jednym z kroków jest podanie klucza WEP, który jest nabity wstępnie do urządzenia (można to zmienić, podobnie jak i zabezpieczenie na WPA). Dodatkowo, trzeba w odpowiednim momencie wcisnąć pewien guzik Liveboxa, aby zaakceptował on nasz adapter Wifi – jeden z dodatkowych kroków bezpieczeństwa. Po zakończeniu tych procedur urządzenie ruszyło i mam internet bezprzewodowo na notebooku. Hura.
Ostatni test to pogrzebanie po udziałach sieciowych obu komputerów – wszystko zadziałało zgodnie z oczekiwaniami.
Jak na razie, urządzenie spełniło moje wszystkie potrzeby – mam zewnętrzy modem i router, internet działa, notebook stał się mobilny, oba kompy się widzą. Pełen sukces. Na grzebanie w zaawansowanych ustawieniach routera jeszcze przyjdzie czas. Inne usługi, które mają się pojawić za jakiś czas, zupełnie mnie nie interesują. Za 10 PLN miesięcznie to jest niezły deal.
Trochę uwag po tygodniu użytkowania można znaleźć tutaj.