Złośliwe oprogramowanie wytwórni SonyBMG (rootkit) staje się coraz sławniejsze. Afera zatacza coraz szersze kręgi i co chwila ujawniane są nowe, coraz pikantniejsze szczegóły. Wiadomo, że rootkit nie tylko ukrywa oprogramowanie zabezpieczające zawartość płyty przed kopiowaniem. Równie skutecznie ukrywa także dowolne inne oprogramowanie, w tym programy oszukujące w grach online. Wystawia komputer na zwiększone ryzyko, gdyż już pojawił się co najmniej jeden trojan wykorzystujący zainstalowany rootkit do zabezpieczenia się przed wykryciem. Co zabawniejsze, można wykorzystać rootkit do ukrycia programów do kopiowania płyt audio, przed którymi całe to oprogramowanie ma zabezpieczać. No i na dodatek jest to spyware, raportujący Sony jakie płyty dany użytkownik słucha.
Sony początkowo ignoruje aferę, potem stara się przekonać wszystkich, że zagrożenie jest minimalne. Następnie oferuje klientom program deinstalujący rootkit, który go wcale nie usuwa (a otrzymanie go to droga przez mękę, wypełnianie formularzy na www, odbieranie listów, ponowne formularze, itp.), a na dodatek tworzy dodatkowe dziury w systemie. Wreszcie Sony decyduje się wycofać wszystkie „udoskonalone” tytuły, choć jest na to za późno, bo sprzedaje je przecież od 8 miesięcy. Na dodatek okazuje się, że rootkit narusza licencję LGPL jednym ze swoich komponentów.
Sprytna analiza wykazuje, że rootkitem jest zarażonych przynajmniej 500000 (pięćset tysięcy) podsieci, a w ich obrębie na pewno więcej maszyn, a więc afera obejmuje swoim zasięgiem miliony komputerów. Dla ciekawych, mapy „zarażonych” obszarów w Europie, Azji i Ameryce.
Różne organizacje przygotowują się do wytoczenia Sony procesu w imieniu klientów, ale także rozważa się wytoczenie spraw kryminalnych, gdyż mamy tutaj do czynienia z próbą przejęcia kontroli nad komputerami klientów przez złośliwe oprogramowanie zmieniające funkcjonowanie systemu. Mam cichą nadzieję, że teraz nagorliwi obrońcy „własności” intelektualnej dostaną za swoje. Na razie Electronic Frontier Foundation grzecznie sugeruje, że Sony może uratować tyłek.