Taki podatek marzy się ponad połowie lekarzy unijnych, jak donosi Onet. Niby oczywiście chodzi o walkę z otyłością, ale przecież tak naprawdę chodzi o kolejny podatek, który zasili skarbiec omnipotentnego państwa.
A tak swoją drogą, koncept zabraniania jednym pewnych rzeczy przez drugich świetnie skomentował Heinlein w książce „Luna to surowa pani”:
Powstrzymywanie ludzi od czynienia tego, co chcą, musi być głębokim pragnieniem ludzkiego serca. Reguły, prawa – zawsze dla innych. Jakaś mroczna część nas, coś, co mieliśmy zanim zeszliśmy z drzew i nie udało się nam z tego otrząsnąć, gdy się wyprostowaliśmy. A to dlatego, że żaden z tych ludzi nie powiedział: „Proszę to przegłosować, abym nie mógł robić czegoś, czego nie powinienem.” Niet, towariszczi, to było zawsze coś, czego nienawidzili, gdy robili to sąsiedzi. Powstrzymajcie ich „dla ich własnego dobra”, a nie dlatego, że wnioskodawca cierpi z tego powodu.