Kategorie
Infoanarchizm Libertarianizm Technika

Opodatkować gigabajty

Jak donosi The Inquirer i Digital Media Europe, rząd Holandii przymierza się do obłożenia podatkiem w wysokości €3.28 za każdy gigabajt pojemności pamięci rozmaitych odtwarzaczy MP3 sprzedawanych w tym kraju, oczywiście w celu rekompensaty za „utracone” wpływy z kopiowania muzyki w tym formacie. Kwota wydaje się może z pozoru niewielka, ale do ceny przecież nie tak taniego iPoda z dyskiem 40GB trzeba będzie dołożyć około €130 na „głodujących artystów”.

To jest kolejne potwierdzenie mojej teorii, że ci wyłudzacze robią tak, bo mogą, a nie, bo tak jest słusznie. Po pierwsze kopiowanie utworów MP3 nie prowadzi do utraty jakichś, inaczej zapewnionych, wpływów. Jestem przekonany, że większość ludzi i tak nie kupiłaby 90% posiadanej przez siebie muzyki w tym formacie. To, że ktoś ma 5000 utworów MP3, nie oznacza, że gdyby nie istnienie formatu, sieci i urządzeń komputerowych, to wyłożyłby kasę, aby nabyć tyle samo utworów na tradycyjnych nośnikach. Ta argumentacja to czysta demagogia, mająca na celu wzbudzenie wyrzutów sumienia wśród „wymieniaczy” plików, oraz zamieniająca każdego z nas w kryminalistę.

Po drugie, znaczna część utworów przechowywanych w odtwarzaczach MP3 (szczególnie w krajach bogatszych) pochodzi z legalnych źródeł, czy to ze zripowanych własnych płyt, czy też legalnych zakupów sieciowych (sam posiadam kilka tysięcy utworów MP3 zakupionych całkiem legalnie w jednym z internetowych serwisów). „Głodujący” artyści otrzymali już zapłatę za te dzieła i nie rozumiem, dlaczego trzeba płacić za to jeszcze raz. Wiem, wiem, bo można.

Po trzecie, należałoby się wreszcie zdecydować. Albo nie wolno kopiować dzieł (filmów, nagrać, książek, itp.) i wtedy nie ma też sensu nakładanie podatków na czyste nośniki, dyski, kserokopiarki, itp. Albo, skoro nakłada się taki „rekompensujący” podatek, to jednak wolno z czystym sumieniem kopiować. Od biedy to drugie rozwiązanie jest lepsze, bo nie czyni z każdego człowieka kryminalisty, choć jak każda redystrybucja, jest nieefektywne i kosztowne oraz powoduje błędną alokację zasobów.

Co ciekawe, z jednej strony konstruuje się prawo, które nazywa przestępstwem proces powielania informacji cyfrowej, co jest jedną z jej wrodzonych właściwości, a z drugiej strony uchwala się podatek, który w pośredni sposób korzysta z tego „przestępczego” procederu. To oczywiście nie jedyny przypadek prawnego rozdwojenia jaźni państwa, patrzmy chociażby na ustawy o trzeźwości i podatek akcyzowy od alkoholu.