Jak donosi CNet licho (Royal Philips Electronics) nie śpi i pracuje na techniką cyfrowego znaczenia (digital fingerprinting) danych zawierające treści objęte prawami autorskimi. Mają nadzieję, że da to korporacjom medialnym nową oręż do walki z wymianą muzyki, filmów i innych ciekawych plików przez Internet. Co ciekawe, technologia ma pozwalać wykrywać znaczniki nawet w plikach, które zostały skompresowane, częściowo zmodyfikowane, czy zmieniono im format, czyli ma się opierać na własnościach materiału źródłowego np. muzyki, a nie cyfrowej reprezentacji. Tego typu technologia wsparta odpowiednią legislacją (a pieniędzy korporacjom na razie nie brakuje), może doprowadzić do sytuacji, gdy np. prowajderzy internetowi zostaną zmuszeni do blokowania ruchu plików zidentyfikowanych na podstawie takich znaczników.
Całe szczęście, że problem jest trudny i na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać, nawet lata. Przez ten czas sposoby wymiany plików mogą ulec znacznemu udoskonaleniu, choćby przez zapewnienie stronom wymiany anonimowości, oraz ukrycia ich przed wścibskimi. Niewykluczone, że ta metoda będzie przestarzała już na starcie.