Prezydent Bush ma na dniach podpisać ustawę, która za umieszczenie online choć jednej kopii filmu, programu czy pliku muzycznego przed oficjalną premierą, przewiduje karę więzienia do 3 lat i grzywny sięgającej do $250,000. Są to znaczące zmiany w karaniu za „piractwo online”, będące efektem znacznych nacisków przemysły rozrywkowego na Kongres USA.
Coż, na razie wszystko idzie w zgodzie z moim, publicznie jeszcze nie prezentowanym poglądem, że będziemy musieli przejść przez „ciemny wiek” praw autorskich, gdy legislacje uczynią większość z nas przestępcami, odbiorą nam nie tylko prawa dozwolonego użytku (fair use), ale także wiele innych praw, np. decydowania w jaki sposób korzystamy z posiadanych legalnie dzieł (kody regionalne, blokady zapisów, uniemożliwienie omijania reklam, restrykcje sprzedaży używanych dzieł, itp.). Pewnie dokona się też zamach na komputery ogólnego zastosowania, które według magnatów medialnych powinny zostać zamienione na ich „godne zaufania” wersje, które będą w stanie uruchamiać jedynie „godne zaufania oprogramowanie”, pochodzące od tych, którym można ufać (np. jedynie z Microsoftu).
Oczywiście filmy i inne ciekawe pliki będą pojawiać się przed premierą, tak jak pojawiają się obecnie. No i w końcu okaże się, że zegara historii nie da się cofnąć i w świecie techniki cyfrowej nic już nie jest takie, jak było dawniej. Że musimy wreszcie wypracować metody tworzenia i zarabiania na efektach pracy naszego intelektu bez konieczności uciekania się do prawem strzeżonego monopolu i zamykania „cyfrowych piratów” w nowocześniejszych wersjach obozów koncentracyjnych.