Jeszcze trochę komentarzy w sprawie wydarzeń w UK. Cytat z wpisu na samizdata.net:
Mała społeczność wyposażona w strzelby oraz coś, czego warto bronić, nie jest takim łatwym celem dla bandytów, nawet uzbrojonych, jak rozbrojony ogół ludności, który nadaremnie czeka na policję, która ma ich ocalić. Jednak z wielu powodów państwo brytyjskie tak skutecznie rozsiewało propagandę, że nawet najmniejsza sugestia samoobrony z użyciem broni palnej stawia cię na skraju oszołomstwa, więc pozostało użycie łomów i kijów do krykieta.
Jeśli coś wynika z ostatnich dni, to to, że jeśli dochodzi do konfrontacji, tylko ty i twoi sąsiedzi mogą obronić się przed czymś, co można jedynie nazwać barbarzyńskim bydłem. Przeciwnie do tego, w co państwo chce byś wierzył, to masz prawo bronić siebie oraz swojej własności, które moralnie zastępuje każde prawo, które chciałoby cię tej możliwości pozbawić. Uczestnicy zamieszek „wzięli prawo w swoje ręce”, więc brawa dla Turków i Kurdów (i wszystkich innych, o których Guardian jednak nie pisze), którzy zrobili to samo… odebrali prawo z rąk barbarzyńców i złożyli je tam, gdzie być powinno: w swoich własnych rękach.
Państwo nie jest twoim przyjacielem, więc rób to, co musisz robić i jeśli przepędzisz jakichś bandytów, nie dzwoń na policję, gdy jest po wszystkim, bo nic dobrego z tego nie będzie.
Ostatnie zdanie jest bardzo cenną przestrogą.
No i jeszcze uwaga dotycząca narzucania nam wszystkim pacyfistycznej kultury, w czym rzeczywiście przoduje Wielka Brytania, tym razem z wpisu w serwisie The Smallest Minority:
Dzisiejsza Wielka Brytania jest doskonałym przykładem rządów pacyfistycznej kultury, gdyż kultura ta tak naprawdę nie rozróżnia przemocy łupieżczej i przemocy obronnej – widzi tylko przemoc. Ich widzenie świata dzieli się na przemoc i brak przemocy, czyli pasywność. Jest od tego wyjątek, taki brak połączenia logicznego, który zezwala na legalną przemoc, ale tylko wtedy, gdy owa przemoc jest używana przez usankcjonowanych przedstawicieli państwa. A i nawet wtedy jest pewna ambiwalencja. Jeśli przemocy dopuszcza się jednostka, to mamy inną dychotomię. Jeśli przemocy dopuszcza się łupieżca, to winne jest społeczeństwo, które nie spełniło jego wymagań. Łupieżca jest tworem społeczeństwa i nie jest odpowiedzialny za swoja przemoc. Musi jedynie zostać „wyleczony” ze swej dolegliwości. Gdy przemocy dopuści się obrońca, to jest to jego wina, że nie potrafi stosować się do założeń społeczeństwa pacyfistycznego. Więc winny jest obrońca, bo żył w zgodzie z zasadami i postanowił je złamać, za które to wykroczenie musi zostać ukarany.
No właśnie. Gdy stawiamy sprawy na głowie, nic z tego dobrego nie będzie. Jak boleśnie ostatnio przekonali się Brytyjczycy.