Bardzo często proponując bardzo wolnościowe rozwiązania spotykam się z zarzutem, że wtedy to będzie tak, jak było na Dzikim Zachodzie. W domyśle, strasznie, o wiele gorzej niż jest obecnie, więc cokolwiek, co proponuję, nie ma sensu, bo przecież Dzikiego Zachodu nie chcemy, prawda?
Dziki Zachód, jakim go potocznie się postrzega, głównie przez pryzmat filmów, to mit. Myślę, że w porównaniu do wielu aspektów współczesnego życia, Dziki Zachód wydawałby się nam oazą spokoju i szczęśliwego życia. Tak przynajmniej mogę wywnioskować z materiałów, które mi się udało wyszperać w internecie.
Zacznijmy od mitycznych bandytów, wśród których najbardziej znany jest Billy Kid. Jego mit przypisywał mu ponad 20 ofiar, a hollywoodzkie ekranizacje zgodnie z wymogami rozrywki, jeszcze więcej. Niemniej jednak, ten najbardziej znany przestępca z czasów Dzikiego Zachodu zabił „zaledwie” 4 osoby, a przyczynił się jeszcze do paru ofiar. Jego mit był efektem sprytnej propagandy, z której korzystał sam Billy, bo znacznie mu to ułatwiało bandyckie rzemiosło bez konieczności uciekania się od mordowania. Tak wygląda najsławniejszy bandyta tamtych czasów. To co powiedzieć o tych, którzy polecili strzelać do stoczniowców w 1970 roku, skoro już przy grudniowych rocznicach jesteśmy?
Skoro „gwiazdy” ówczesnej gangsterki nie były aż tak przerażające, to może po prostu ogólny poziom przemocy był na tyle wysoki, aby usprawiedliwić złą opinię Dzikiego Zachodu. Przecież oglądając westerny widzimy, że praktycznie co chwila ktoś do kogoś strzela, co zapewne miało być efektem powszechnego posiadania broni.
Otóż w miastach: Abilene, Ellsworth, Wichita, Dodge City, and Caldwell, czyli największych miastach kowbojskich tamtych czasów, w latach 1870 do 1875 miało miejsce zaledwie 45 zabójstw, czyli 1,5 zabójstwa w sezonie. W Abilene, które uchodziło za najdziksze z tych miast, nikt nie zginął w latach 1869 i 1870. W najgorszym roku w miejscowości Tombstone, tam gdzie miała miejsca strzelanina O.K. Corral, zginęło 5 osób. Sława strzelaniny O.K. Corral to mit stworzony przez mieszkańców w celu przyciągnięcia nowych mieszkańców i turystów.
Przytoczone liczby oznaczają współczynnik zabójstw wynoszący około 1 w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców. Dla porównania, dane obecne: USA – 5,0, Polska – 1,28, Finlandia – 2,17, Szwajcaria – 1.01, Europa – 5,4, Świat – 7,6 (a tu interaktywna mapka).
No dobra, może bandyci nie mordowali zbyt często, ale mając na uwadze inny powszechny wizerunek Dzikiego Zachodu, to pewnie napadali i rabowali banki. Otóż i to okazuje się być mitem. Do roku 1900 nie było napadów na banki w żadnym z większych miast stanów Colorado, Wyoming, Montana, obu stanach Dakota, Kansas, Nebraska, Oregon, Washington, Idaho, Nevada, Utah, New Mexico, a jedynie kilka napadów w stanach California i Arizona. W ciągu czterech dekad 1859-1900 w 15 stanach miało miejsce w ogóle zaledwie kilka napadów na banki. Dziś rocznie w Polsce ma miejsce więcej napadów na banki niż na Dziki Zachodzie przez całe dekady.
Jeśli zwiększenie zakresu wolności osobistej oraz pozwolenie uczciwym obywatelom na posiadanie broni ma przybliżyć nas do czasów Dzikiego Zachodu, co prorokują przeciwnicy wolności, to powinniśmy zrobić to czym prędzej. Oczywiście nie dlatego, że występuje korelacja (bo to nie musi być przyczyna), ale dlatego, że to po prostu słuszne.
Źródła: