Do narkotyków i używek podchodzę bez emocji. Jako libertarianin jestem zwolennikiem pełnej ich legalizacji, no i pryncypialnie przeciwstawiam się ich regulacji i opodatkowaniu. Wiem, że czasem szkodzą, ale w nadmiarze wszystko szkodzi, a nawet może zabić, choćby sól. Uważam ludzi za istoty wolne (dla wierzących – posiadające wolną wolę), które mogą decydować o sobie i o tym, co robią ze swoim ciałem (nawet grzeszyć), i nikomu nic do tego.
Narkotyki mają w powszechnym mniemaniu złą opinię, zresztą było to widać podczas niedawnej kuriozalnej propagandowej akcji naszego rządu, czyli szybkiej wojnie z dopalaczami. Cały naród przeciw dopalaczom, jak jeden mąż wszyscy popierali kompletnie bezprawne działanie organów administracji państwowej i wyrażali zadowolenie ze wzorowo i błyskawicznie przeprowadzonej akcji, dzięki której z naszych ulic zniknęły środki znacznie mniej groźne niż grzyby (ci „handlarze śmiercią” wciąż pozostają bezkarni oferując swe towary na poboczach dróg).
Na szczęście nie wszyscy podchodzą do kwestii narkotyków emocjonalnie i bezrozumnie. Są naukowcy, którzy starają się problem badać i niekoniecznie zadowalają ich opinie przekazywane nam „do wierzenia” przez media masowe. W Wielkiej Brytani, grupa badawcza Independent Scientific Committee on Drugs przeprowadziła badanie nad szkodliwością narkotyków dla ich użytkowników oraz dla szerzej rozumianego społeczeństwa. Wyniki opublikowano w czasopiśmie The Lancet. W badaniu przyjęto 16 wskaźników, m.in. śmiertelność bezpośrednią i pośrednią, szkody zdrowotne, szkody umysłowe, uzależnienie, wpływ na relacje międzyludzkie, straty materialne, przestępczość, koszty ekonomiczne, itp. Zbadano nie tylko narkotyki nielegalne, ale także popularne legalne substancje psychoaktywne, czyli tytoń i alkohol.
Okazało się, że w czołówce najbardziej szkodliwych narkotyków mamy: heroinę, crack, metamfetaminę i kokainę, co niespecjalnie dziwi, ale niechlubne pierwsze miejsce, pokonując konkurencję, zajął zupełnie legalny narkotyk – alkohol:
Oczywiście, badanie uwzględnia szkodliwość opartą o obecny stan prawny. Legalizacja narkotyków pewnie zmieniłaby układ i lidera. Niemniej jednak, to ciekawe, nieprawdaż? Jakakolwiek dyskusja na temat pełnej legalizacji narkotyków zawsze prowokuje jej przeciwników do kreowania apokaliptycznych wizji, w których ludzie będą masowo ginęli na ulicach, a cywilizacja legnie w gruzach. A życie pokazuje, że jest zupełnie inaczej. Alkohol jest dość swobodnie dostępny i, mimo że bezsprzecznie bywa problemem, na pewno daleko nam do upadku cywilizacji z tego powodu.
Precedens z prohibicją i jej skutkami, a następnie z likwidacją zakazu już mamy. Wódka daje jednak żyć. Są też kraje, gdzie dokonał się szeroko pojęta dekryminalizacja narkotyków (podawałem niedawno przykład Portugalii) i też nie ma tam piekła na ziemi. Dlaczego więc nie zlikwidujemy prohibicji narkotykowej i po prostu nauczymy się z nimi żyć? Bo stoją za prohibicją i wojną z narkotykami wielkie pieniądze? Pewnie, jak zwykle, o to tu chodzi.