Byłem za granicą parę dni, więc jakoś nieszczególnie śledziłem wydarzenia w kraju. Jednak internet nie pozwala mi uwolnić się całkowicie od ciekawych wieści z przywiślańskiego kraju, więc dowiedziałem się, że jakiś szaleniec zaatakował siedzibę PiS i kogoś nawet zabił.
No można było spodziewać się, że zaraz się zacznie. Pomijam standardowe już dla polityków szukanie winnych wszędzie indziej niż tam, gdzie winny jest. Koleś, który to zrobił, został przecież złapany i każda próba przerzucenia odpowiedzialności na kogoś innego to głupota. To nie jest wojna polsko-polska, to nie efekt barbarzyństwa w polityce, ani też braku regulacji internetu, ale jednostkowy wybryk jakiegoś desperata. Przenoszenie odpowiedzialności ze sprawcy na innych, nie przyniesie nam niczego dobrego. Nie przyniesie też niczego dobrego próba „naprawienia” wszystkich pozostałych na bazie akcji jednej, nieodpowiedzialnej jednostki.
Już rozpoczęły się nawoływania do filtrowania i kontroli internetu, który jest jakoby siedliskiem nienawiści, szczególnie skierowanej wobec władzy. A władza najwyraźniej jest święta i każda zła opinia o niej powinna zostać przykładnie ukarana i usunięta z sieci. Wydaje mi się, że na razie to pogróżki frustratów, którzy nie mogą znieść mniej lub bardziej dosadnej krytyki pod swoim adresem i chcieliby zaprząc rzesze agentów bezpieczeństwa wewnętrznego do tłumienia tejże krytyki. Na szczęście agenci tajni mają swoje bardziej intratne interesy i liczę, że nie poprą tego typu cenzorskich inicjatyw.
Gorzej, że bandyta użył w swym przestępstwie broni palnej. Można było się spodziewać, że rozmaici kretyni podchwycą ten temat i zamienią go w krucjatę przeciwko posiadaniu broni. I proszę, jeden już się znalazł – Napieralski Grzegorz, młoda nadzieja polskiej lewicy, ciesząca się poparciem 13% społeczeństwa. Uznał, że normalnym Polakom broń nie jest do niczego potrzebna i zabrał się w pocie swego proletariackiego czoła za projektowanie stosownej ustawy, która da broń jedynie Polakom nienormalnym: sportowcom, myśliwym, policjantom, ale jedynie jako osobom niefizycznym. Jak domyślam się, w tych organizacjach zrzeszających najwyraźniej ludzi nienormalnych broń będzie strzelać sama, bo skoro osoby fizyczne mają jej nie posiadać, to może nie powinny też jej używać?
Bo Polakom broń do samoobrony jest zupełnie niepotrzebna. Choć, jak zauważył Jacek Sierpiński, sprawca tego przestępstwa użył broni posiadanej nielegalnie, więc fantastyczne prawo Napieralskiego obchodziłoby go tyle, co zeszłoroczny śnieg. A dzięki takim inicjatywom rozbrajania obywateli, nikt nie mógł (i nie będzie mógł w przyszłości) obronić się przed atakiem podobnego szaleńca.
Tworzenie rozwiązań prawnych na bazie wybryku jednostki powoduje jedynie, że wszyscy stajemy się „podejrzani”. Władza albo musi jakoś nas zweryfikować zanim nam na coś pozwoli, albo w ogóle pozbawi nas możliwości działania, także w obronie swojego życia i zdrowia. Pamiętajmy, że w tym samym czasie ponad 38 milionów obywateli nie podniosło ręki na żadnego polityka, choć mam wrażenie, że trzeba by to zrobić. Ba, czasem mam wrażenie, że Bóg by nam to wybaczył.
Co ciekawe, tenże sam Napieralski, co to normalnym Polakiem jest i broni nie potrzebuje, jednak łaskawie przyjął ochronę BORu, gdzie przy użyciu tejże broni palnej będą bronić go jak najbardziej fizyczne osoby. No, ale jak ktoś nie łączy przyczyn ze skutkami i pozbawiony jest umiejętności kojarzenia faktów i logicznego myślenia, to nic dziwnego, że wpada na pomysły typu „zero broni”. Prędzej zero rozumu pod czaszką.
I na koniec dobre hasło: LSD tak!!! SLD nie!!!