Pod pretekstem „standardowych” zagrożeń, RIAA domaga się ustanowienia prawa, które da im kontrolę nad cyfrowym radiem. Pokrótce chodzi o to, że RIAA nie chce, aby technologia cyfrowego radia pozwalała na przekształcenie pasywnego słuchania w aktywną działalność, cechującą się możliwością rejestracji nadawanej muzyki, a później dzielenia się nią z innymi – czyli oddzielenia czasu faktycznego nadania od czasu słuchania tego co nadane. Nie chcą dopuścić więc do powstania radiowego ekwiwalentu TiVo, czyli osobistego cyfrowego rekoderdera video (PVR). Ma temu zaobiec prawnie wprowadzony wymóg stosowania zabezpieczenia przed kopiowaniem, które pozwoli jedynie na indywidualne zapisywanie nadawanych audycji, bez możliwości ich dalszego kopiowania.
Jak słusznie zauważa Fred von Lohmann, chodzi o to, aby w dziedzinie radia cyfrowego, prawnie zabronić tego, co od ćwierćwiecza możemy sobie całkiem swobodnie robić przy użyciu starej i mniej doskonałej technologi zapisu analogowego (czyli z kasetą magnetofonową). Tak ma wyglądać postęp technologiczny wg. RIAA – mamy móc mniej, niż 25 lat temu.