Kategorie
Libertarianizm

The Liberator

To już właściwie stara sprawa – od kilku dni wydrukowany na drukarce 3D pistolet stał się faktem. Nazwany dość przewrotnie – The Liberator – zawiera jedną metalową część i nie jest to wcale lufa, ale iglica, zrobiona zresztą ze zwykłego gwoździa. Poza opcjonalnym metalowym wypełnieniem, które zapewnia, że pistolet jest legalny w świetle amerykańskiego prawa i iglicą z gwoździa, cała reszta to tworzywo sztuczne, potocznie zwane plastikiem.

Oczywiście, to wciąż eksperyment. Prototyp działa i jest w stanie bezpiecznie oddać jeden, niespecjalnie celny strzał z naboju małego kalibru. Tak, czy inaczej, nie chciałbym jednak stanąć naprzeciwko tej pękatej lufy.

Hoplofobowie (jak to się odmienia?) zareagowali tak, jak się należało spodziewać: teraz każdy szaleniec będzie sobie drukował broń! Czeka nas zagłada! Politycy też nie są zachwyceni – no cóż, wizyty niezadowolonych wyborców mogą zacząć przybierać całkiem nieoczekiwany obrót. No i nie zapominajmy o terrorystach, którzy będą teraz wnosić na pokłady samolotów niewykrywalne, plastikowe pistolety, którymi będą terroryzować pilotów i atakować kolejne wieżowce. Aha, nie zapominajmy też o dzieciach!

Z drugiej strony chałupnicza produkcja broni to nic specjalnego. Szczególnie tzw. zip gunów, czyli prostych pistoletów jednostrzałowych. Warsztat, rozgarnięty mechanik i już. Przecież za niemieckiej okupacji produkowaliśmy nawet całkiem zaawansowanie pistolety maszynowe. Potrzebny jest jakiś warsztat i sprawny technik, który będzie umiał obrobić te elementy i zmontować je w całość.

No właśnie, tu tkwi rewolucyjność tego rozwiązania. Do wydrukowania broni nie potrzeba fachowca. Może to zrobić każdy, kto ściągnie odpowiednie pliki z trójwymiarowym opisem elementów broni i prześle je do odpowiedniej drukarki 3D. Potem tylko złożyć niczym z klocków, załadować i do boju. Każdy będzie to potrafił zrobić w domowym zaciszu, czy nawet zamówić po kawałku w różnych serwisach online, które drukują na zamówienie. Na „szczęście” polskie prawo definiuje istotne części broni na tyle szeroko, bez wyspecyfikowania materiału, że bardzo łatwo drukując sobie fragment Liberatora możemy stać się przestępcami.

Wkrótce więc każdy będzie mógł zostać terrorystą, albo bojownikiem o wolność, zależy jak na to patrzeć. Pierwszy krok został zrobiony. Chyba, że zabronią techniki trójwymiarowego druku. Bo się boją. Nie, nie o nasze bezpieczeństwo im chodzi. Boją się o siebie. Całkiem słusznie.