Kategorie
Libertarianizm

Jak państwo drogi na Hawajach naprawiało

Bardzo częstym argumentem za tym, aby państwo zajmowało się coraz większą liczbą dziedzin naszego życia jest przekonanie, że tylko państwo/rząd posiada potencjał i środki niezbędne do realizacji pewnych trudnych zadań. Na przykład takich, jak budowa dróg.

To ciekawe przekonanie skutkuje tym, że państwo albo buduje drogi bardzo drogo (przykład warszawskiego odcinka S8 w cenie ponad 200 mln za kilometr), albo nie buduje ich wcale, tłumacząc się dużymi kosztami i brakiem pieniędzy. Tych samych, które gdzie indziej wydaje bez opamiętania (choćby na stadiony). Ktoś, kto akceptuje pogląd, że tylko państwo może dostarczyć nam dróg (i stadionów), musi też pogodzić się z tym, że będzie na łasce państwa, gdy to nie zechce mu drogi wybudować.

W nieciekawej sytuacji znaleźli się mieszkańcy i przedsiębiorcy w Parku Stanowym Polihale na Hawajach, gdzie powódź zniszczyła część parku i drogi dojazdowe. Obywatele zwrócili się do rządu z żądaniem, aby wywiązał się ze swojej powinności, czyli naprawił drogi. Rząd zbadał sprawę, stwierdził, że koszt napraw wyniesie $4 mln, a że ich nie ma, to nic nie zrobi. I co nam pan zrobi? – chciałoby się zacytować klasyka.

Przedsiębiorcy stanęli w obliczu bankructwa, gdyż ich firmy obsługiwały turystów, którzy nie byliby w stanie dotrzeć do parku. Pozostawieni samymi sobie przez państwo, które przecież uzurpuje sobie prawo do załatwiania za nas jak największej liczby spraw, bo inaczej nie damy sobie rady, postanowili jednak wziąć sprawy w swoje ręce. Czyli po prostu zabrali się do roboty i naprawili to, co wymagało naprawy. W zaledwie osiem dni.

Tak, to jest właśnie doskonały przykład tego, że prywatny biznes jest w stanie rozwiązywać problemy w sposób znacznie szybszy i efektywniejszy niż robi to państwo. Wystarczyło zaledwie 8 dni amatorskiej roboty, aby wykonać samodzielnie prace, które państwo wyceniło na $4 mln w bliżej nieokreślonym terminie. A znając biurokratyczne procedury byłyby to długie miesiące, albo i lata.

Państwo, poprzez swoją nieudolność, nieefektywność i współpracę z pasożytami oraz złodziejami, wykonuje w naszym imieniu usługi, które sami jesteśmy w stanie zapewnić sobie szybciej, lepiej i znacznie taniej. Na dodatek, przekonuje nas, że te zawyżone ceny, których samo jest źródłem i przyczyną, są właśnie argumentem za tym, aby tylko państwa mogło się zajmować coraz większą domeną spraw, rzekomo za drogich i za trudnych dla prywatnych przedsiębiorców i obywateli. A głupi wciąż się na to nabierają.