Kategorie
Libertarianizm

Po debacie

Wysłuchałem debaty „internautów” z premierem Tuskiem. Było słabo, i gdyby nie komentarze Martina, byłoby nie do zniesienia.

Niestety, nie była to debata o próbie wprowadzenia cenzury i proteście przeciwko temu. Poruszono za dużo tematów pobocznych, głównie dlatego, że próbowano chyba wykorzystać okazję spotkania z Premierem, aby mu się wyżalić w pewnych tematach, które, bądźmy szczerzy, mało go obchodzą. Rozmydlanie tematu było jak najbardziej na rękę przedstawicielom rządu, którzy równie ochoczo sprowadzali dyskusję na te tematy poboczne i w typowy dla siebie sposób, marnowali czas długimi, nudnymi i treściowo pustymi wypowiedziami. No i Premier się o nas naprawdę troszczy i nie chce czynić tego tylko w „realu”.

Zawiódł Vagla, bo nie spytał o to, kto z nazwiska odpowiada za nazwę (i cały pomysł) Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych (podobno spytał, ale się nie dowiedział), a skoncentrował na poruszeniu zbyt wielu spraw, aż mu czasu zabrakło – porządek w serwisach rządowych nie jest najważniejszą kwestią. Blackout Europe też nie sprowadził dyskusji na temat, a podrzucił hasło Pobieraczka.

Ze strony „internautów” – EPIC FAIL. Rząd na pewno po spotkaniu przybije sobie piątkę i pogratuluje sobie, jak to umie „internautów” załatwiać. A właściciele tych legalnych firm hazardowych, które pozostaną w kraju, będą spać spokojnie, bo rząd załatwia im właśnie konkurencję. A ustawę trzeba po prostu przepchnąć, bo czas kogoś goni („musieliśmy się śpieszyć”), ale Premier obiecał, że może te kontrowersyjne kwestie rząd z ustawy usunie, aby o nich dłużej podyskutować. No, ale to dopiero się okaże, po konsultacjach z prawnikami, i w ogóle, to pan Tusk nie jest znany przecież ze słowności.

I tak się kończy łagodne i kulturalne gadanie o kwestiach fundamentalnych, czyli w tym wypadku o cenzurze. O hazardzie nawet nie wspomnę.