Od kilku lat hobbistycznie i raczej teoretycznie interesuję się rozwojem technik kina domowego i telewizji wysokiej rozdzielczości (HDTV). Oczywiście interesuję się głównie tym, co dzieje się tam, gdzie się coś dzieje, czyli w USA. Europa, niezależnie od tego jakie ma aspiracje, technologicznie jest i będzie zadupiem. Choć miliony kretynów cieszy, że jesteśmy za to awangardą socjalną. Ależ mi alternatywa. Cóż, jedni wolą swój socjalistyczny salceson, prawdziwe przysmaki technologiczne zostawiając socjalnie odważniejszym. Ale nie o tym przecież chciałem pisać…
HDTV to coś, o czym w Europie można sobie pomarzyć. Jakieś tam nieśmiałe eksperymenty i tyle. Pojawienie się formatów zapisów obrazu HDTV może tu coś zmienić, ale pewnie i tak lepiej będzie, jak pojawi się jakiś zwycięzca w wojnie pomiędzye Blu-ray i HD-DVD.
Na naszym rynku pojawiło się ostatnio całkiem sporo modeli telewizorów LCD w rozsądnych cenach. Nie mówię – przystępnych – bo wciąż to spory wydatek. Matryca tych telewizorów ma rozdzielczość 1388×768 pikseli i zapewne pochodzi z tej samej fabryki gdzieś na Dalekim Wschodzie. Co ważniejsze, taka matryca pozwala na wyświetlenie obrazu HDTV standardu 720p, czyli jest pierwszy krokiem w kierunku „pełnego” HDTV, która to wymaga rozdzielczości 1920×1080 (tzw. 1080i). Cóż z tego, że telewizory te mają taką matrycę, skoro zazwyczaj podłączone są do jakiegoś źródła obrazu standardowej rozdzielczości, np. DVD. A co gorsza, w miejscach, gdzie się takie telewizory ogląda, do jednego źródła podłączona jest setka telewizorów, co powoduje, że obraz zupełnie nie zachęca ani do kupna takiego telewizora, ani też do HDTV.
Niedawno przypadkowo zwiedzając sklep pewnej sieci, co to Polaków nie lubi, natrafiłem na miłą niespodziankę, która pozwoliła mi na własne oczy zobaczyć, o co w tej HDTV może chodzić. Był to „standardowy” telewizor 32″ LCD firmy LG podłączony łączem component video, czyli najlepszym łączem analogowym, z jakimś źródłem sygnały HDTV, prawdopodobnie rejestratorem z dyskiem twardym. Jakość obrazu na telewizorze była fenomenalna! Znakomita rozdzielczość, zupełnie nieporównywalna z „normalnym” obrazem telewizyjnym czy z DVD. Świetne kolory. Może za duży szum, ale to raczej czepialstwo – nie widać go, gdy odejdziemy parę kroków od telewizora. To jest naprawdę olbrzymia różnica jakościowa w dziedzinie przekazywania obrazu. Tak, HDTV to jest to! Jakościowo to jest większy przełom niż przejście z VHS na DVD, przynajmniej w sferze obrazu.
I od razu znów pożałowałem, że mieszkam w Europie. Najpierw będę musiał sobie na taki telewizor uciułać, wpierw finansując „państwo solidarne”, a potem i tak nie będę miał co na nim oglądać, chyba że znów zdam się na łaskę kartelu, który będzie mi wciskał swoje za drogie i zabezpieczone na sto sposobów dyski (zwycięskiego formatu).